„Nielegalne” ściąganie – jak przekłamaniem postraszyć czytelnika

 

„Kwestia legalności oglądania nie leży mocno na sercu polskim e-widzom: blisko 60 proc. badanych nie przywiązuje wagi do tego, czy ogląda wideo legalnie” – czytamy w raporcie agencji mediowej MEC. I nic w tym raporcie nie byłoby szokującego, pewnie przeszedłby bez echa, gdyby nie stwierdzenia, które są zwykłym przekłamaniem.

Zawodowo param się marketingiem i public relations, po godzinach zajmuje mnie m. in. kwestia praw autorskich. Może właśnie dlatego nie potrafię przeboleć tego raportu i postanowiłam wskazać na kilka nieprawdziwych informacji. Dyskurs na temat prawa autorskiego i tzw. „własności intelektualnej” obrósł w tak niesamowite historie i tak krzywdzące słownictwo, że zwolennikom otwartości i alternatywnych rozwiązań pozostało tylko piętnować powielanie, co by tu mówić dużo, bzdur oraz próba odkłamania języka. Sprawa stała się o tyle gorąca, że informacja MEC została powielona w mediach (vide: Wirtualne Media, Marketing News czy rp.pl). Domyślam się, że jakikolwiek temat jest w sezonie ogórkowym gorącym tematem, ale… wstydźcie się!

Na wstępie zaznaczę, że mieszanie torrentów i serwisów linkujących to kompletna pomyłka. Torrenty oparte są na P2P, serwisy linujące oparte są zaś na linkowaniu do streamingu. O ile udostępnianie nieautoryzowanych (nie „nielegalnych”) kopii jest niezgodne z prawem to oglądanie streamingu w sieci absolutnie nie jest łamaniem prawa. Należy pamiętać, że także ściąganie z sieci nie jest niedozwolone. Ściąganie oraz udostępnianie kopii osobom, z którymi wiążą nas stosunki prywatne mieści się w dozwolonym użytku własnym i nie grożą za to żadne konsekwencje. Torrenty to inna kwestia, gdyż ściągając materiały jednocześnie udostępniamy je innym użytkownikom. Raport MEC jest więc kompletnym pomieszaniem pojęć, gdyż wrzuca do jednego worka serwisy linkujące (jak kinoman.tv) Chomikuj oraz torrenty.

Kilkukrotnie pojawia się w raporcie pojęcie „nielegalności”. By coś było nielegalne musi zostać zdelegalizowane. Pamiętajmy, że kopie filmów, ścieżek dźwiękowych, obrazów itp. mogą być co najwyżej nieautoryzowane, ale nie są nielegalne!

„Dla 30 proc. internautów nie ma znaczenia czy oglądają programy w sieci legalnie, a pirackie serwisy często postrzegają jako działające zgodnie z prawem” – to cytat z informacji na temat raportu. Nie ma czegoś takiego jak „legalne” czy „nielegalne” oglądanie programów, chyba, że nie nadążam już za biegunką legislacyjną i zdelagalizowano oczy, więc oglądanie czegokolwiek stało się niezgodne z prawem. Powyżej wytłumaczyłam już zasadniczą różnicę pomiędzy udostępnianiem kopii a jej oglądaniem czy ściąganiem. W tym zdaniu pokutuje jednak także coś innego. Tym cosiem jest „piractwo”. Serwisy linkujące zostały tu nazwane „pirackimi serwisami”. Cóż… z nadzieją wejdę na te wymienione w raporcie by znaleźć informacje na temat technik abordażu.

27 proc. internautów ściąga z sieci filmy, seriale i inne dłuższe programy telewizyjne, 17 proc. użytkowników robi to niezależnie od tego, czy są dostępne w serwisach VOD”. Nic z tego stwierdzenia nie wynika. 27% internautów lubi mieć kopię filmu na swoim dysku i nie ma w tym nic niezgodnego z prawem.

Ściąganie programów z sieci jest domeną mężczyzn (32 proc. versus 23 proc. kobiet) i 25-34-latków – więcej niż 1/3 z nich pobiera filmy i seriale z torrentów” – wynika z tego, że prawie 70% osób, które ściągają kopie filmów (nie jest powiedziane czy autoryzowane czy te powielane bez zgody właściciela) ściąga pliki zgodnie z prawem.

Nagłówek kolejnego akapitu chyba nie wymaga komentarza. Podobno akapit ten dowodzi, że w e-widzach drzemie „piracki duch”. W dalszej części znów mowa o pirackich serwisach i zobaczyć możemy piękny wykres nt. „Postrzegania legalności pirackich serwisów”. Tytuł marzenie, doprawdy autorów raportu nie zawodzi fantazja.

„Średnio zaledwie po kilkanaście procent badanych uważało, że czołowe pirackie serwisy są nielegalne. Około połowy – w odniesieniu do większość z nich – sądziła, iż działają zgodnie z prawem. W przypadku czołowych legalnych serwisów VOD odsetek przekonanych o legalności sięga 80-90 proc” – czytamy na koniec informacji prasowej o badaniach. Internautom, biorącym udział w badaniu pozostaje pogratulować trzeźwości i niepoddawaniu się medialnej nagonce. Drodzy autorzy tekstów i badań na temat prawa autorskiego mam do was apel: najpierw zgłębiamy wiedzę, potem trzymamy się faktów (szczególnie konstruując pytania) a dopiero na koniec publikujemy informacje.

O prawie autorskim pisałam już wcześniej tutaj.

Magdalena Szecówka Wszystkie teksty na moim blogu objęte są licencją CC BY-SA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *