Samonapędzająca, spamująca maszyna

notka (5)

Pamiętacie czasy, gdy łańcuszki dostawało się w kopercie pocztą? Trzeba było wysłać je do kilku znajomych tą samą drogą żeby nie rozjechał nas tir, nie zjadł potwór tudzież nie wciągnęło nas łóżko. Okazuje się, że stare dobre formy spamerskie mają się dobrze, chociaż przeniosły się najpierw na komunikatory, a potem na portale społecznościowe, gdzie królują do dziś.

Jako, że kolejna moja notka ma głosić obrzydliwe heretyckie poglądy mej skromnej osoby na prawa autorskie postanowiłam wrzucić pewną perełkę na przedsmak tej okropnej wolnorynkowej próbie diagnozy tychże praw, cofającej nas do średniowiecza. A opowieść ta zacznie się od tego, co chyba każdemu z nas znane.

Kojarzycie, moi drodzy czytelnicy, zdjęcia okaleczonych dzieci i zwierzątek z łzawym opisem co je spotkało lub na co chorują i prośbą o udostępnienie, gdyż Facebook płaci trzy centy za każde powielenie? Zepsuję Wasze poczucie spełnionej misji i dobrego uczynku mówiąc, że była to zwykła ściema i Facebook za nic nie płacił? Przepraszam, taka psuja ze mnie.

Od jakiegoś czasu na mojej ścianie z aktualnościami ukazuje się raz za razem, wklejany przez różnych znajomych, wpis poniższej treści:

facebook-spam.jpg

Pozwolę sobie w trzech ruchach (i nie jest to oczywiście przechwałka) obalić rzeczone „oświadczenie” użytkowników portalu.

1. Przytoczę fragment regulaminu Facebooka, który każdy musiał zaakceptować zakładając konto na portalu:Użytkownik przyznaje nam niewyłączną, zbywalną, obejmującą prawo do udzielania sublicencji, bezpłatną, światową licencję zezwalającą na wykorzystanie wszelkich publikowanych przez siebie treści objętych prawem własności intelektualnej w ramach serwisu Facebook lub w związku z nim (Licencja IP). Licencja IP wygasa wraz z usunięciem przez użytkownika treści objętych prawami własności intelektualnej lub konta, o ile nie zostały one udostępnione innym osobom, które jej nie usunęły. Regulamin chyba jest jasny i przyswajalny, a skoro zaakceptowałeś go, szanowny czytaczu, wykorzystanie Twoich danych osobowych i zdjęć jest zupełnie legalne. Nie znasz regulaminu? Już prawo rzymskie głosiło: Ignorantia iuris nocet. Nie czytasz, na co się zgadzasz? Cóż, Twój pech, pretensje możesz mieć do siebie.

2. W oświadczeniu mowa jest o Konwencji Berneńskiej, musimy w takim razie cofnąć się ponad 125 lat wstecz, kiedy to Victor Hugo postulował jej wprowadzenie. Miała ona regulować współpracę państw w ochronie praw do dzieł literackich i artystycznych. O ile filmik z ogniska można od biedy uznać za dzieło artystyczne to Twoje dane nie są oczywiście dziełem literackim!

3. Wreszcie istny majstersztyk na zakończenie. Odwołanie do Statutu Rzymskiego. Zapewne mowa jest o Rzymskim Statucie Międzynarodowego Trybunału Karnego. Zaglądamy pełni napięcia do zapisów Statutu, gdzie w cz. II, Art. 5, pkt. 1 czytamy: Jurysdykcja Trybunału jest ograniczona do najpoważniejszych zbrodni wagi międzynarodowej. Jurysdykcja Trybunału na podstawie niniejszego statutu obejmuje następujące zbrodnie: (a) zbrodnię ludobójstwa; (b) zbrodnie przeciwko ludzkości; (c) zbrodnie wojenne; (d) zbrodnię agresji. Do którego rodzaju zbrodni ma się odnosić użycie informacji, że delikwent ukończył szkołę w Pipidówce Mniejszej?

Przypomnę tylko, że wpływy na portalu społecznościowym Facebook generowane są przez ruch (w tym urządzenia mobilne), a także aktywność i kliknięcia użytkowników. Jakież to chwalebne pomagać firmie w uzyskaniu wysokich kosztów, ale czy wiedzieliście, że spamując napędzacie firmę Zuckerberga?

JEDYNY sposób na chronienie swej prywatności to rezygnacja z umowy z Facebookiem czyli zwyczajne usunięcie konta. Będzie ciężko? Na pewno nie ciężej niż przychodzi czytanie tych bzdur powielanych bezmyślnie po stokroć.

Magdalena Szecówka Wszystkie teksty na moim blogu objęte są licencją CC BY-SA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *