Jak twittem zarobić na giełdzie?

Okazuje się, że wystarczy mieć stanowisko wysokiego urzędnika państwowego, dla przykładu ministra, i troszkę wrodzonej chytrości aby za pomocą 140 znaków w ciągu dosłownie chwili zarobić miliard pachnących zielonych.
Polska na pierwszych stronach! A jak! Możemy sobie pozwolić, prawda? Pozwalamy sobie na te pierwsze strony z radością i satysfakcją. A dokładniej pozwalają sobie nasi politycy. Ale ciii, trzeba siedzieć cicho gdy sprawa dotyka salonu. Czasem mam wrażenie, że ludzie dzielą się na „nietykalnych” i „tykalnych”, sprawa zaś dotyczy tego pierwszego, stąd naturalną koleją rzeczy trzeba język trzymać za zębami, co, jak widać, niniejszym czynię. Do sedna sprawy więc, drodzy czytelnicy, do sedna.
Lubicie jak ktoś czyta to, co publikujecie? Ano, każdy lubi. Lubi to także Radek Sikorski, którego obserwuje na Twitterze prawie 72,5 tys. użytkowników. Szczególnie, gdy zdarzy mu się, zupełnie przypadkiem zresztą, opublikować wpis, który spokojnie można wycenić na jakiś miliard dolarów.
Oto wpis ministra Radka, który wywołał poruszenie, które wyczuł nawet Onet:
sikorski-1.jpg
Każdy, kto choć odrobinkę zna się na funkcjonowaniu giełdy, inwestycjach lub po prostu „czuje pismo nosem” wietrzy, że coś jest nie tak i ma dość silne podstawy by podejrzewać Sikorskiego o insider trading. Myślę, że sporo osób niewtajemniczonych chętnie dowie się co to w ogóle za diabelstwo. Są to transakcje obrotu papierami wartościowymi notowanymi na rynku giełdowym danej spółki przy użyciu dostępu do informacji niejawnych dla osiągnięcia prywatnych korzyści (jeśli ktoś zainteresowany szerzej tym pojęciem i zna odrobinkę język angielski polecam stronkę EconLib).
Powinno rozpętać się piekło. Media „obiektywne” czy „niezależne” winny ministra Radka obrzucać co najmniej niezbyt przychylnymi epitetami, jak to jest u nas w zwyczaju. A tu właściwie cisza. Coś tam PiS z Solidarną Polską mruknęli o przestępstwie, coś na Nowym Ekranie ciche wezwanie do skromnej krucjaty na niegrzecznym Sikorskim, ale przeciętnie cisza. Żadnych Dni Sznura czy względnie obfitego oburzenia. Tak jakby gdzieś w powietrzu krążył jakiś temat zastępczy.
sikorski-2.jpg
W gruncie rzeczy sprawa Radka Sikorskiego ma dwa aspekty. Jednym jest możliwość popełnienia przestępstwa i natychmiastowa decyzja KNF-u o braku przesłanek do wszczęcia procedury wyjaśniającej, co jest nieco zadziwiające, szczególnie wziąwszy pod uwagę pozycję ministra. Co do dostępu szefa MSZ do informacji niejawnych nie mamy żadnych wątpliwości, szczególnie, że w krótkim czasie pojawił się komunikat o ustaleniach PGNiG i Gazpromu. Tak więc Sikorski mógł celowo opublikować twitta w celu sztucznego napędzenia transakcji papierami PGNiG, w wyniku czego wartość akcji wzrosła szacunkowo o 10%. KNF powinien więc chociaż przyjrzeć się kto zyskał na tym… nazwijmy to oględnie… nieporozumieniu i czy minister Sikorski celowo nie użył swojego dostępu do informacji tajnych w celu uzyskania przez kogoś korzyści materialnych. Szybka decyzja KNF o tym, jakoby wpis Sikorskiego nie był informacją poufną może dziwić. Jednak przyznać mu rację trzeba, że zamieścił wpis na tyle przemyślany i oględny, że mógłby być zupełnie niewinny. Oczywiście gdybym zamieściła go np. ja, jako osoba zupełnie nieszkodliwa i nic nieznacząca w świecie polityki, a nie jeden z najwyższych urzędników państwowych.
I tutaj właśnie docieramy do drugiego aspektu całej sprawy. Odbioru tej sytuacji za granicą. Co pomyślą o naszym kraju zagraniczni inwestorzy skoro takie przekręciki są u nas dozwolone, a wobec winnych nie wyciąga się konsekwencji, ba, nawet nie przymierza się do ich wyciągnięcia? Czy to oznacza, że nasze „elity” polityczne są już w świetle prawa zupełnie jawnie nietykalne i niekaralne? Jakim cudem przeszło to właściwie bez zająknięcia mediów głównego nurtu i wreszcie podstawowe pytanie – dlaczego premier Tusk przymyka oko na amoralne zachowania swoich współpracowników? Z tym ostatnim bezpośrednio wiąże się kolejna sprawa. Jak możemy oczekiwać partnerstwa w kontaktach zagranicznych i poważnego traktowania nas na arenie międzynarodowej kiedy minister spraw zagranicznych lekką ręką wklepuje na Twitter informacje niejawne? Co następne zostanie ujawnione? Tajne noty dyplomatyczne? Jakim cudem na tak ważnym dla kraju stanowisku zasiada tak nieodpowiedzialna osoba, która naraża nasz kraj nie tylko na straty gospodarcze, ale prowokuje do marginalizowania naszego znaczenia i szacunku na arenie międzynarodowej? Zapewne te pytania pozostaną bez odpowiedzi.

Magdalena Szecówka Wszystkie teksty na moim blogu objęte są licencją CC BY-SA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *